Facebook

Stulecie urodzin – K. K. Baczyński

Krzysztof Kamil Baczyński urodził się 22 stycznia 1921 roku w Warszawie przy ulicy Bagatela 10 jako syn Stanisława – krytyka literackiego, żołnierza Legionów Polskich, oficera wywiadu tzw. dwójki WP i Stefanii z domu Zieleńczyk – nauczycielki.

 

Jednak relacje między rodzicami poety niestety nie układały się dobrze. To doprowadziło do separacji, a więź jaka łączyła go z samotnie wychowującą go matką pozostała jedną z najważniejszych w jego życiu. Ojcu i matce poświęcił też m.in. wiersz pt. „Rodzicom”, w którym to wspomina ich oczekiwania, dawne nauki, a także ocenia ich przydatność w czasach, w których mu dane było żyć.

 

(…) Nie umiem, matko, nazwać, nazbyt boli,

nazbyt mocno śmierć uderza zewsząd.

Miłość, matko – już nie wiem, czy jest.

nozdrza rozdę­te z daleka Boga wietrzą

Miłość – cóż zrodzi – nienawiść, struny łez.

Ojcze, broń dźwigam pod kurtką,

po nocach ciemno – walczę, wiary więdną.

Ojcze – jak tobie prócz wolności może i dzieło,

może i wszystko jedno.

Dzień czy noc – matko, ojcze – jeszcze ustoję

w trzaskawicach palb, ja żołnierz, poeta, czasu kurz.

Pójdę dalej – to od was mam: śmierci się nie boję,

dalej niosąc naręcza pragnień jak spalonych róż.”

 

W 1931 roku został uczniem Państwowego Gimnazjum im. Stefana Batorego, gdzie uczyli się także późniejsi żołnierze Grup Szturmowych Szarych Szeregów m.in.: Maciej Aleksy Dawidowski „Alek”, Tadeusz Zawadzki „Zośka” oraz Jan Bytnar „Rudy”. Nauka nie była jednak mocną stroną Krzysztofa. Nie rzadko pisał fraszki odnoszące się do nauczycieli czy nauczanego przedmiotu. Ogromne problemy sprawiała mu matematyka. Tak to wspomina kolega Baczyńskiego, Kazimierz Sułowski ps „Czuwaj”:

 

Postrachem ‘klasy’ (…) był matematyk Feliks Straszewski. Krzyś kpił: ‘Rachować! – drze się Staszek przez nos. Już Baczyński ma głos!’.”

 

W 1937 roku rozpoczął naukę w tej samej szkole w nowo utworzonym dwuletnim liceum ogólnokształcącym, w klasie o profilu humanistycznym. Dwa lata później otrzymał świadectwo dojrzałości.

 

Kolega szkolny, Henryk Wiktor Rostkowski ps. „Dąb” zapamiętał, że oprócz poczucia humoru, Krzyś odznaczał się też spokojną osobowością.

 

„…Byli i inni. Janek Bytnar: szczupły, żywy jak iskra, niewielki; wysoki jak tyka Alek Dawidowski; porywczy w sądach i nieco narwany Jacek Tabęcki lub nie rzucający się w oczy skromny chłopczyna Krzysiek Kamil Baczyński…”

 

1 grudnia 1941 roku Krzysztof na tajnych kompletach w domu Emilii i Tadeusza Hiżów, poznał Barbarę Drapczyńską. Baczyński miał wówczas lat 20, Basia 19. Bardzo szybko między dwojgiem młodych ludzi zrodziło się uczucie. Już po czterech dniach znajomości Krzysztof zdecydował się na oświadczyny, które wybranka przyjęła. 3 czerwca 1942 roku o godzinie dziesiątej para wzięła ślub w kościele pw. Świętej Trójcy na Solcu. Jednym z zaproszonych na uroczystość gości był Jarosław Iwaszkiewicz, który tak opisał przyjmujących sakrament Basię i Krzysztofa:

 

“Bzy w tym roku kwitły i zjawiłem się na tym obrządku z ogromnym snopem tych kwiatów. Po ślubie powiedziałem do kogoś: właściwie wyglądało to nie na ślub, ale na pierwszą komunię.”

 

Basia (która stała się adresatką wspaniałych erotyków), mimo, że nie uchodziła za szczególnie piękną, to w wierszach męża jawi się jako najpiękniejsza istota na ziemi. Poeta pisząc o swojej ukochanej uka­zał sub­tel­ną, de­li­kat­ną stro­nę mi­ło­ści, która daje mu poczucie bezpieczeństwa, wskazuje także na połączenie duchowe między nimi.

 

Stojąc przed lustrem ciszy
Barbara z rękami u włosów
nalewa w szklane ciało
srebrne kropelki głosu.
I wtedy jak dzban- światłem
zapełnia się i szkląca
przejmuje w siebie gwiazdy
i biały pył miesiąca.
Przez ciała drżący pryzmat
w muzyce białych iskier
łasice się prześlizną
jak snu puszyste listki.
Oszronią się w nim niedźwiedzie,
jasne od gwiazd polarnych,
i myszy się strumień przewiezie
płynąc lawina gwarną.
Aż napełniona mlecznie,
w sen się powoli zapadnie,
a czas melodyjnie osiądzie
kaskada blasku na dnie.
Więc ma Barbara srebrne
ciało. W nim pręży się miękko
biała łasica milczenia pod niewidzialna ręką.”

 

Od jesieni 1942 do lata 1943 był studentem polonistyki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Natomiast zarobkowo zajmował się m.in. szkleniem okien, malowaniem szyldów. Po pewnym czasie porzucił studia polonistyczne, aby poświęcić się poezji i konspiracji.

Od lipca 1943 roku objął funkcję sekcyjnego w II plutonie „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu AK „Zośka”. Używał ps. „Krzysztof”, „Zieliński”. W swoim mieszkaniu przy ulicy Hołówki 3 urządził skrytkę na broń. Od grudnia 1943 r. był kierownikiem działu poezji miesięcznika społeczno-literackiego „Droga”.

 

27 kwietnia 1944 roku Krzysztof był uczestnikiem akcji wykolejenia pociągu niemieckiego na odcinku TłuszczUrle. Ukończył także turnus Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty „Agricola”, a 25 maja 1944 roku, rozkazem jej komendanta por. „Gustawa” otrzymał stopień starszego strzelca podchorążego rezerwy piechoty.

W czerwcu 1944 r. brał udział w szkoleniu terenowym tzw. Bazie Leśnej w Puszczy Białej pod Wyszkowem ( Akcja „Par I”) , gdzie jak zapamiętał druh Stanisław Sieradzki „Świst” Baczyński mimo słabego zdrowia (astma i problemy z sercem) wykazał się chęcią działania oraz koleżeńskością:

 

Poznałem go w maju… byliśmy pod Wyszkowem w lesie, ja wtedy pojechałem gościnnie z plutonem “Alek” właśnie na takie ćwiczenia do Wyszkowa… A Krzysio był kochany chłopak, ja nigdy nie zapomnę jak w okopach kopaliśmy bunkier – taki schowek na nasz majątek partyzancki. No i on bierze się do łopaty i chce kopać, a chłopaki mówią: „Krzysztof – Ty będziesz stał nad tym dołem i mów nam swoje wiersze”. A ja wtedy nie wiedziałem, że On tyle wierszy napisał, nie wiedziałem że to jest poeta! No więc proszę Was, ja kopałem w tym dole, przychodzi ‘Stefa’, ta o której mówiłem – ‘Stefa’ z wodą. No i podaje mi ta ‘Stefa’ ten kubek – aluminiowy – pamiętam! „Świst bo Ty kopiesz to może napijesz się wody”.
Ja mówię: “Nie, ten niech się napije bo Jemu w gębie zaschło – cały czas wiersze mówi.
I ja temu Krzysiowi podaje tan kubek, wziął ode mnie ten kubek, przystawił do ust. Ja patrzę że Mu tak grdyka tak chodzi, tak połyka tą wodę. Dobrze chłopaku! Tyle żeś się nagadał wypij. A On skończył, mówi: „Reszta dla Ciebie Staszek”. I podaje mi ten kubek do tego rowu, ja w górze nie widzę wyciągam rękę biorę ten kubek. A On z kubka nic nie wypił!
Wszystko mi oddał – tylko tak udawał że pije.”

 

1 lipca 1944 roku w wyniku krytycznej oceny wyszkolenia bojowego, rozkazem dowódcy 2 kompanii „Rudy” Batalionu „Zośka” Andrzeja Romockiego ps. „Morro” został zwolniony z funkcji sekcyjnego z powodu „małej przydatności w warunkach polowych”. Jednocześnie zaproponowano mu objęcie „nieoficjalnego stanowiska szefa prasowego kompanii”. Taka decyzja nie spodobała się Krzysztofowi, który był bardzo zdeterminowany, by walczyć, o czym wspominał Kazimierz Wyka, który osobiście w czerwcu 1944 roku zachęcał poetę, by nie brał udziału w Powstaniu Warszawskim:

“…zacząłem mu tłumaczyć, czy naprawdę jest rzeczą potrzebną, ażeby on z bronią w ręku szedł do Powstania, że może lepiej by siebie przechować, nie wiadomo, jak to będzie. Baczyński się bardzo żachnął, jak był opanowany, tak żachnął się wręcz gniewnie, i oto powiedział mi wprost: Proszę pana, kto jak kto, ale pan to powinien wiedzieć, dlaczego ja muszę iść, jeżeli będzie walka. Kto jak kto, ale człowiek, który tak zna i rozumie moje dzieło, musi zrozumieć mnie!”

Parę dni później Baczyński przeszedł do Batalionu „Parasol”. Tam objął funkcję zastępcy dowódcy III plutonu 3. Kompanii i przyjął pseudonim „Krzyś”.

 

1 sierpnia 1944 r. „Krzyś” został wysłany w rejon placu Teatralnego po odbiór butów dla oddziału, gdzie zaskoczył go wybuch Powstania Warszawskiego. Odcięty od macierzystej jednostki dołączył do oddziału, sformowanego z ochotników, którymi dowodził ppor. Lesław Kossowski ps. „Leszek” - dowódca reduty „Ratusz-Pałac Blanka”.

 

Krzysztof Kamil Baczyński poległ 4 sierpnia 1944 roku w Pałacu Blanka około godziny szesnastej trafiony przez strzelca wyborowego, który strzelał najprawdopodobniej z gmachu Teatru Wielkiego. Tak swoją relację o śmierci Baczyńskiego przedstawiła pani Krystyna Sypniewska-Prekier ps. „Stella”:

 

Ranny leżał na piętrze w zachodnim skrzydle pałacu pod oknem od strony placu Teatralnego. Z lewej strony głowy miał ranę wielkości 5-złotówki, lekko wydłużoną. (…) Drobny blondyn. Stroju nie pamiętam – nic barwnego, zwykły, może szarozielony, może khaki… Potem powiedzieli, że to Baczyński, bo kiedy go „ściągnęłyśmy”, nie wiedziałam kto to…”.

 

Początkowo został pochowany na tyłach Pałacu. Po zakończeniu wojny został ekshumowany na Cmentarz Wojskowy na Powązkach kw. A-22 rz. 2 gr. 25 (grób znajduje się pomiędzy kwaterami Batalionów AK „Zośka” i „Parasol”).

 

Żona poety, Barbara w czasie Powstania Warszawskiego przebywała w domu swoich rodziców na ul. Pańskiej. Podczas bombardowania 24 sierpnia 1944 roku została trafiona odłamkiem szkła w głowę. Zmarła 1 września 1944 roku. Według potwierdzonej przez matkę pogłoski Basia spodziewała się dziecka. Pochowana została razem ze swoim mężem.

 

Opracowała: Ewa Bartnikiewicz

 

Cytaty za:

- Wiesław Budzyński „Miłość i Śmierć Krzysztofa Kamila”

- Barbara Wachowicz „Rudy Alek Zośka. Prawda o bohaterach ‘Kamieni na Szaniec’”

- Agnieszka Cubała „Miłość ‘44”

- Krzysztof Kamil Baczyński „Utwory Wybrane” wybór i posłowie Kazimierza Wyki

 

Zobacz także: Wspomnienia: JULIUSZ BOGDAN DECZKOWSKI – Żołnierz, poeta, czasu kurz …

KWESTA ON-LINE